No patrzcie państwo - dziób na wprost a zdjęcie jednak wystawione. Ktoś zupełnie się nie zna :-) Piękna fotografia, uwag więcej nie mam :- )
2025-03-21 19:33:48
meczata
Radzę omijać szerokim łukiem sarenki. Za ten dziób, któraś może Kolegę kopytkiem w zadek kopnąć ;)
Taka buźka bokiem, czy przodem zawsze wygląda ślicznie :)
Jeżeli ktoś nie doniesie to się nie rozniesie. Jeśli wie Koleżanka o czym mówię. Jakaś elementarna solidarność wsród fotografów chyba obowiązuję, prawda ?
2025-03-21 19:41:46
meczata
Nie wiem czy wśród wszystkich, ale w naszym zborze na pewno tak ;) bracie :))))))
Jakie to szczęście bywać w takim zborze i oczy swe cieszyć takimi cudami natury.:)
Zauroczony jestem od pierwszego wejrzenia. Uwielbiam te sarnie wielkie czarne oczy... Mógłbym się gapić godzinami, wiec do ulu przygarniam.:)
Jeśli miałbym się czegoś przyczepić, to chyba tylko autorstwa... Ze nie moje, bo z chęcią bym takie ustawil na tapetke, we wszystkich urządzeniach.:)
Publikuj.:)
2025-03-21 21:21:51
meczata
Dziękuję za dobre słowo Bracie ;)
Cieszę się, że poszła do Twego ulu, na pewno będzie jej tam dobrze :)
Mam wyjątkowy sentyment do tej fotki. Obserwowałam kiedyś tą znajomą matkę dwóch koźląt, bo zauważyłam że nie ma z nią jej maluchów. Błąkała się wśród chabrów i popiskiwała co jakiś czas. Do dziś pamiętam te smutne, czarne oczy.
Na szczęście urwisy odnalazły się po jakimś czasie i cała trójka pobiegła w las.
Ku mojej wielkiej radości :)
Kiedyś na mglistej łące udało mi się zobaczyć taką, ale wystawiła mi czteroliterówkę i tyle ją widziałam.
Tu sarenka wpatrzona w fotografa, jak w obrazek - gratuluję ujęcia i wyróżnienia.
To chyba nie takie proste, by nakłonić dzikie stworzenie do zapozowania - ja mam problem z psem domowym :D
2025-03-22 10:32:27
meczata
Dzięki :)
Mi kilka dni temu trzy danie stanęły na leśnej drodze. W punkt, w smudze porannego światła. Trzy urocze białe zadki, nawet ogonkami mi machały. Zagwizdałam cicho, bo czasem na to reagują i odwracają głowy. Te niestety głuche były :)
Sarenki są z natury ciekawskie. Jak się stoi bez ruchu potrafią iść w stronę fotografującego, śmiesznie przekrzywiając głowy. Do momentu aż poczują ludzki zapach. Dlatego dobrze jest stawać pod wiatr i odpuścić sobie perfumki :)
Na pocieszenie Ci powiem, że mój psiak też nie ma parcia na szkło :)
A zdarzyło Ci się, że kopytka w ruch poszły ?
I czy na takie wypady osoby fotografujące w lesie, wychodzą z jakąś obstawą, aby ktoś wezwał pomoc w razie ataku dzikiego stworzenia?
Obawiam się chadzania samej po dzikich terenach i lasach - raz jakiś dziwny typ chodził za mną krok w krok i jak się odwracałam to stawał jak słup. Ale wtedy stracha miałam!
2025-03-22 12:25:45
meczata
Ja chodzę bez obstawy, chociaż od kiedy u mnie pojawiły się wilki, zastanawiam się czy nie zabierać jakiegoś bodyguarda. Tylko musiałby być niemową, bo na plenerach nie trawię czyjegoś gadania za uszami:)
Miałam wiele bliskich spotkań z różnymi zwierzakami i zawsze co najwyżej skończyło się na chwili strachu. Często równie dużym z obu stron.
Raz było naprawdę niebezpiecznie.Wlazłam w sam środek legowiska dzików. Matka, ciotki i kilkanaście pasiaków. Pewnie zjadłyby mnie żywcem, gdyby nie moja sunia malamutka, z którą byłam na spacerze. Podobieństwo psiaka do wilka skutecznie odpędziło dorosłe dzikusy, a małe słodziaki rozbiegły się po polu. Jednak zawał był blisko :)
Najbardziej w lesie boję się ślepych myśliwych. Nie chcę by ktoś pomylił mnie z dzikiem ;)
Na dziwnych typów mam gaz pieprzowy, na sytuacje awaryjne gwizdek i telefon..
Myślę, że w mieście jest o wiele bardziej niebezpiecznie niż w lesie. Odwagi więc życzę i udanych wędrówek :)
Gratuluje blaszki!:)
Choc pewnie nie pomieści się to w jakiej robaczej główce, to cieszy taka blaszka w grupce bardziej czasem niż własna.
2025-03-22 13:38:52
meczata
Dziękuję pięknie :)
W mojej się mieści, bom do robaczka mało podobna.
A wysyp robaczków mamy, że ho, ho. Co jeden bardziej zjadliwy. Cóż zima bez mrozu, to robaczki nie wymarzły ;)
Jako ze preferuje metody naturalne, nie tam jakieś pestycydy... To trzeba będzie oczy szeroko otworzyć i postukać tu i tam czasem. ;):):)
2025-03-22 13:58:05
meczata
Ja też chemią się brzydzę, ale niektóre robaki są tak oporne, że pukanie nie wystarczy. No chyba, że się ma dziób jak bociek. Ale on zdechł, co za pech... :)
Nieźle, też byłabym pos....
Gaz pieprzowy - dobra rzecz. Chyba też się zaopatrzę. W zeszłym roku, będąc na łące fotografowałam swoje ślimaczki. Akurat szedł jakiś typ, pod wpływem alkoholu, i rzucał się do mnie twierdząc, że siedzę za krzakami i go fotografuję, wyobraź sobie
- jakby nie było ciekawszych obiektów do focenia ;)
Zbliżał się do mnie i groził , że jest z policji i mnie zamknie hyhy
Kazałam mu się wylegitymować, z przeciwnym razie, to ja zgłoszę na policję napaść i podszywanie się pod policję. Uciekł - byłam na tyle wzburzona, że odechciało mi się robić zdjęć, wena opadła. Już nawet nie mam ochoty wracać to miejsce. Nieprzyjemne skojarzenia.
Co do bezpieczeństwa w mieście - nie do końca tak jest. U nas w Trójmieście kobieta została zatakowana przez dzika, trafiła w stanie ciężkim do szpitala po tym jak dzik przeciął jej tętnicę udową.
TU LINK DO WYDARZENIA.
https://tvn24.pl/trojmiasto/gdynia-atak-dzika-kobieta-walczy-o-zycie-w-szpitalu-st7637831
Od tego czasu panicznie obawiam się spotkania z dzikami, a u nas na łące ich pełno, gdy zrobi się ciemniej. Ale gaz chyba nie zadziała na takiego rozjuszonego odyńca?
2025-03-22 18:36:31
meczata
Ale ja przecież napisałam, że w mieście jest mniej bezpiecznie niż w lesie :)
Nie dość, że świrów nie brak, to te pół zdziczałe zwierzaki. To najgorsze egzemplarze. Za mały czują respekt przed ludźmi, a instynkt dziki w nich buzuje.
O wypadku było głośno, pamiętam.
Dzikie zwierzaki są bardziej obliczalne. Stronią od ludzi, a atakują tylko wtedy jak czują się zagrożone. Zawsze jednak lepiej trochę się bać i uważać. Tylko głupcy się nie boją.
Ja na przykład nie pcham się po nocy w trzcinowiska i chaszcze, szczególnie w okresie kiedy mają huczkę, lub młode. Swój limit szczęścia w tym temacie wykorzystałam.
Gaz na dziki raczej średnio pomaga. Zawsze możesz kupić broń hukowa, tego się ponoć boja. Dobrze też obserwować mijane drzewa pod katem ewentualnej ewakuacji ;)
Ups, przez nieuważność przeczytałam, że w mieście jest bardziej bezpiecznie :)
Poczytałam trochę - gaz z dużym stężeniem kapsaicyny może zadziałać na dzika, gorzej jak go tym potratujesz pod wiatr - to nie wiem kogo bardziej powali i na jak długo :D
Spokojnej nocy.
2025-03-22 20:34:52
meczata
Pistolet gazowy ma mocny wyrzut do 4m. W dodatku sam widok odstrasza
namolnych typków. Nie potrzeba na niego zezwolenia. :)
Spokojnej nocy. Ja to chyba będę mieć dzicze koszmary :)
Taka buźka bokiem, czy przodem zawsze wygląda ślicznie :)
Zauroczony jestem od pierwszego wejrzenia. Uwielbiam te sarnie wielkie czarne oczy... Mógłbym się gapić godzinami, wiec do ulu przygarniam.:)
Jeśli miałbym się czegoś przyczepić, to chyba tylko autorstwa... Ze nie moje, bo z chęcią bym takie ustawil na tapetke, we wszystkich urządzeniach.:)
Publikuj.:)
Cieszę się, że poszła do Twego ulu, na pewno będzie jej tam dobrze :)
Mam wyjątkowy sentyment do tej fotki. Obserwowałam kiedyś tą znajomą matkę dwóch koźląt, bo zauważyłam że nie ma z nią jej maluchów. Błąkała się wśród chabrów i popiskiwała co jakiś czas. Do dziś pamiętam te smutne, czarne oczy.
Na szczęście urwisy odnalazły się po jakimś czasie i cała trójka pobiegła w las.
Ku mojej wielkiej radości :)
Miło, że się podoba.
Dziękuję i pozdrawiam wiosennie :)
Tu sarenka wpatrzona w fotografa, jak w obrazek - gratuluję ujęcia i wyróżnienia.
To chyba nie takie proste, by nakłonić dzikie stworzenie do zapozowania - ja mam problem z psem domowym :D
Mi kilka dni temu trzy danie stanęły na leśnej drodze. W punkt, w smudze porannego światła. Trzy urocze białe zadki, nawet ogonkami mi machały. Zagwizdałam cicho, bo czasem na to reagują i odwracają głowy. Te niestety głuche były :)
Sarenki są z natury ciekawskie. Jak się stoi bez ruchu potrafią iść w stronę fotografującego, śmiesznie przekrzywiając głowy. Do momentu aż poczują ludzki zapach. Dlatego dobrze jest stawać pod wiatr i odpuścić sobie perfumki :)
Na pocieszenie Ci powiem, że mój psiak też nie ma parcia na szkło :)
I czy na takie wypady osoby fotografujące w lesie, wychodzą z jakąś obstawą, aby ktoś wezwał pomoc w razie ataku dzikiego stworzenia?
Obawiam się chadzania samej po dzikich terenach i lasach - raz jakiś dziwny typ chodził za mną krok w krok i jak się odwracałam to stawał jak słup. Ale wtedy stracha miałam!
Miałam wiele bliskich spotkań z różnymi zwierzakami i zawsze co najwyżej skończyło się na chwili strachu. Często równie dużym z obu stron.
Raz było naprawdę niebezpiecznie.Wlazłam w sam środek legowiska dzików. Matka, ciotki i kilkanaście pasiaków. Pewnie zjadłyby mnie żywcem, gdyby nie moja sunia malamutka, z którą byłam na spacerze. Podobieństwo psiaka do wilka skutecznie odpędziło dorosłe dzikusy, a małe słodziaki rozbiegły się po polu. Jednak zawał był blisko :)
Najbardziej w lesie boję się ślepych myśliwych. Nie chcę by ktoś pomylił mnie z dzikiem ;)
Na dziwnych typów mam gaz pieprzowy, na sytuacje awaryjne gwizdek i telefon..
Myślę, że w mieście jest o wiele bardziej niebezpiecznie niż w lesie. Odwagi więc życzę i udanych wędrówek :)
Choc pewnie nie pomieści się to w jakiej robaczej główce, to cieszy taka blaszka w grupce bardziej czasem niż własna.
W mojej się mieści, bom do robaczka mało podobna.
A wysyp robaczków mamy, że ho, ho. Co jeden bardziej zjadliwy. Cóż zima bez mrozu, to robaczki nie wymarzły ;)
Gaz pieprzowy - dobra rzecz. Chyba też się zaopatrzę. W zeszłym roku, będąc na łące fotografowałam swoje ślimaczki. Akurat szedł jakiś typ, pod wpływem alkoholu, i rzucał się do mnie twierdząc, że siedzę za krzakami i go fotografuję, wyobraź sobie
- jakby nie było ciekawszych obiektów do focenia ;)
Zbliżał się do mnie i groził , że jest z policji i mnie zamknie hyhy
Kazałam mu się wylegitymować, z przeciwnym razie, to ja zgłoszę na policję napaść i podszywanie się pod policję. Uciekł - byłam na tyle wzburzona, że odechciało mi się robić zdjęć, wena opadła. Już nawet nie mam ochoty wracać to miejsce. Nieprzyjemne skojarzenia.
Co do bezpieczeństwa w mieście - nie do końca tak jest. U nas w Trójmieście kobieta została zatakowana przez dzika, trafiła w stanie ciężkim do szpitala po tym jak dzik przeciął jej tętnicę udową.
TU LINK DO WYDARZENIA.
https://tvn24.pl/trojmiasto/gdynia-atak-dzika-kobieta-walczy-o-zycie-w-szpitalu-st7637831
Od tego czasu panicznie obawiam się spotkania z dzikami, a u nas na łące ich pełno, gdy zrobi się ciemniej. Ale gaz chyba nie zadziała na takiego rozjuszonego odyńca?
Nie dość, że świrów nie brak, to te pół zdziczałe zwierzaki. To najgorsze egzemplarze. Za mały czują respekt przed ludźmi, a instynkt dziki w nich buzuje.
O wypadku było głośno, pamiętam.
Dzikie zwierzaki są bardziej obliczalne. Stronią od ludzi, a atakują tylko wtedy jak czują się zagrożone. Zawsze jednak lepiej trochę się bać i uważać. Tylko głupcy się nie boją.
Ja na przykład nie pcham się po nocy w trzcinowiska i chaszcze, szczególnie w okresie kiedy mają huczkę, lub młode. Swój limit szczęścia w tym temacie wykorzystałam.
Gaz na dziki raczej średnio pomaga. Zawsze możesz kupić broń hukowa, tego się ponoć boja. Dobrze też obserwować mijane drzewa pod katem ewentualnej ewakuacji ;)
Poczytałam trochę - gaz z dużym stężeniem kapsaicyny może zadziałać na dzika, gorzej jak go tym potratujesz pod wiatr - to nie wiem kogo bardziej powali i na jak długo :D
Spokojnej nocy.
namolnych typków. Nie potrzeba na niego zezwolenia. :)
Spokojnej nocy. Ja to chyba będę mieć dzicze koszmary :)
ale oby nieeee!