Zdjęcie czworga ciemnoskórych dzieci. Motywem przewodnim są twarze. I przeważnie "u dzieci" - jak to u dzieci - twarze mówią niewiele. Wynika to z tego, że dziecięce twarze nie noszą śladów życia. Przeważnie nie doświadczają trosk, cierpień, egzystencji. Zachwycamy się ich radością, ich infantylizmem, ich dziecinnością - po prostu. To zdjęcie nie bez powodów jest zatytułowane face&face. Trudno bowiem u dziecka "standardowego" w Polsce mówić o twarzy. Ono ma buzię. Te postaci, chociaż niedojrzałe, NIESTETY mają już twarze. Twarze z historią. Twarze z niedostatkiem. Twarze z "kontrolowaną beztroską". I chociaż to dzieci, ich twarze mają w sobie tę hardość, która oddziela te dzieci od "naszych" dzieci. W ogólnym rozrachunku fotografia ta jest smutna. Pokazuje bowiem, że nie wszędzie na Świecie okres dziecięcy oznacza to samo. Idąc dalej, oddaje dysonans rozwojowy, uzależniony od długości i szerokości geograficzne. Pytanie o to, jak zbalansować dziecinność i dorosłość pozostaje otwarte. Publikuj.
a mnie się wydaje, że one bez względu na warunki mają w sobie naturalną radość, są oswojone z tym, gdzie i jak żyją.
Nie traktują tego jak niedolę . Widać w nich siłę i chęć przygody. Publikuj zdecydowanie
Nie traktują tego jak niedolę . Widać w nich siłę i chęć przygody. Publikuj zdecydowanie