Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie, jeśli pierwsza próba już jest życiem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. Ale nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic to zawsze zarys czegoś, przygotowanie do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, to szkic bez obrazu, szkic do czegoś, czego nie będzie.
"granie przedstawienia bez próby" to nic innego niż improwizacja. I to jest wspaniałe :) Jeśli podchodzisz do tego z lękiem, to rzeczywiście polegniesz, wszelkie wykony będą jedynie szkicami, bojaźliwymi kreskami stawianymi w lęku przed niezarysowaną przestrzenią. Szkicujemy, próbujemy, przymierzamy i kreujemy zarysy planu do pewnego momentu raczej, później trzeba żyć już po całości, wychodzić naprzeciw tej bezkresnej bieli niezarysowanej kartki, pracować gestem pełnym, wykończonym, opartym na doświadczeniu, wiedzy, intuicji... Używać kolorów, rzeźbić formy w wyraziste tekstury. Tworzyć pełny obraz...
"tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, to szkic bez obrazu, szkic do czegoś, czego nie będzie" - to jest tylko i wyłącznie Twoja decyzja, czy zaczniesz malować pełnią gestu, czy tylko będziesz muskać papier :)
życie jest wspaniałe... jakiekolwiek by nie było, zawsze jest swojego rodzaju cudem... jeśli tak do tego podejść, to już jesteś szczęśliwy... jesteście... czego Wam życzę :)
...
o boże, jestem cytowany! :DD