Deklaruję, że absolutnie nie miałem zamiaru popełnić tutaj dzieła czysto fotograficznego :))))
Fotografia tak samo jak i grafika to córy malarstwa... nie czuję osobistej potrzeby rywalizacji obu, ani pomiędzy sobą ani z tą trzecią( tfu pierwszą)...wolę kiedy te ze sobą współistnieją i są ponad standardami. Wolę kiedy to co robię stymuluje system, a nie kiedy jest to wynikiem systemu ;)))
O ile pierwowzór miał wyrażać ból egzystencjalny, tak powyższe dzieło jest groteskowe w formie i komiczne w treści. Skojarzenia własne pomijam. Sądzę jednak, że prowokacja celowa. Warsztat godny podziwu.
2016-06-27 23:15:58
wildwhisper
Ból prekursora podzielam, jednak uważam, że nie ma tematu, na który nie można byłoby spojrzeć z innej perspektywy. Munch malując swój "krzyk" znajdował się w określonym stanie emocjonalnym. Do rzetelnego tej pracy odbioru, widz wienien znajdywać się w podobnym stanie emocjonalnym. Dlaczego więc by nie zamieszać ?
Nie jestem pewien w jakim stanie emocjonalnym znajdował się Munch malując swój "Krzyk", być może więc mój odbiór tej pracy nie jest rzetelny... pomimo tych wątpliwości kolor złoty wydaje mi się jedynym z możliwych... :)
@starinski:
Krzyk to psychologiczny autoportret Edvarda Muncha. Jest to obraz na podstawie własnego traumatycznego doświadczenia.
Pewnego wieczoru Munch szedł z przyjaciółmi z powrotem do miasta Oslo. Stanęli na moście. Podczas gdy jego przyjaciele szli dalej Edvard zatrzymal sie, widzac piekno krajobrazu, zachodzacego słońca i barw. Usłyszał i poczuł w tym czasie ze krajobraz wokół niego krzyczy. To doprowadzilo go do bezsilnosci i depresji. Zdarzenie to zrobiło na nim tak wielkie wrażenie, ze przelal je później na płótno .
Edvard namalował Krzyk w okresie po szczególnie bolesnym romansie z zamężną kobietą o imieniu Millie Thaulow . W czasie tego oto romansu przeszytego zazdroscia , podejrzliwościa i bólem, artysta namalował kilka płócien , które ilustrują przebieg romansu. Gdy jego romans z Millie Thaulow się skończył, namalował Krzyk. Przerażona , doprowadzona do rozpaczy postać to rzeczywiście sam Edvard Munch.
@autor: ciekawa jestem strasznie czy glowny bohater Twojego dziela, znajduje sie w takim samym stanie jak Munch sie wtedy znajdowal...
2016-06-28 19:12:24
wildwhisper
Bohater mojej pracy, owszem ... ale nie model, model to tylko aktor.
Czyli (popraw jak sie myle) Autor jest bojaterem tej pracy.
2016-06-28 19:24:08
wildwhisper
Każdy z nas ma swoje obawy, strachy, każdy z nas krzyczy po swojemu... wykreowana postać Starego Muncha, przeżywa dosłownie to co napisalaś.
Daniel również zrobił kilka obrazów tego motywu, z sobą ze mną ... NIe my pierwsi zresztą tego tematu sięgamy. Krajobraz, naktóry ja patrzę, jest krwisto nadgniły i lepiej nie będzie, pozostaje napić się absyntu i śmiać się, płakać, albo tworzyć gniotki,gnioty, niegnioty jak kto woli ;)
Z całą pewnością w każdej zrobionej przeze mnie pracy, jest troszkę autoportretu. NIestety aby łatwiej było otoczeniu pojąć, trzeba czasem używać znanych już narzędzi i schematów- czasem ;)
Fotografia tak samo jak i grafika to córy malarstwa... nie czuję osobistej potrzeby rywalizacji obu, ani pomiędzy sobą ani z tą trzecią( tfu pierwszą)...wolę kiedy te ze sobą współistnieją i są ponad standardami. Wolę kiedy to co robię stymuluje system, a nie kiedy jest to wynikiem systemu ;)))
Z pozdrowieniami Alicjo :)
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam
Kolorki przednie.
Krzyk to psychologiczny autoportret Edvarda Muncha. Jest to obraz na podstawie własnego traumatycznego doświadczenia.
Pewnego wieczoru Munch szedł z przyjaciółmi z powrotem do miasta Oslo. Stanęli na moście. Podczas gdy jego przyjaciele szli dalej Edvard zatrzymal sie, widzac piekno krajobrazu, zachodzacego słońca i barw. Usłyszał i poczuł w tym czasie ze krajobraz wokół niego krzyczy. To doprowadzilo go do bezsilnosci i depresji. Zdarzenie to zrobiło na nim tak wielkie wrażenie, ze przelal je później na płótno .
Edvard namalował Krzyk w okresie po szczególnie bolesnym romansie z zamężną kobietą o imieniu Millie Thaulow . W czasie tego oto romansu przeszytego zazdroscia , podejrzliwościa i bólem, artysta namalował kilka płócien , które ilustrują przebieg romansu. Gdy jego romans z Millie Thaulow się skończył, namalował Krzyk. Przerażona , doprowadzona do rozpaczy postać to rzeczywiście sam Edvard Munch.
@autor: ciekawa jestem strasznie czy glowny bohater Twojego dziela, znajduje sie w takim samym stanie jak Munch sie wtedy znajdowal...
Daniel również zrobił kilka obrazów tego motywu, z sobą ze mną ... NIe my pierwsi zresztą tego tematu sięgamy. Krajobraz, naktóry ja patrzę, jest krwisto nadgniły i lepiej nie będzie, pozostaje napić się absyntu i śmiać się, płakać, albo tworzyć gniotki,gnioty, niegnioty jak kto woli ;)
Z całą pewnością w każdej zrobionej przeze mnie pracy, jest troszkę autoportretu. NIestety aby łatwiej było otoczeniu pojąć, trzeba czasem używać znanych już narzędzi i schematów- czasem ;)
Nie pij... tworz, tworz, tworz... i daj nam sie cieszyc dzielami z glebia... z dusza...uczuciem
Powodzenia, we i ze, wszystkim(bo troche chyba tego jest) a kolory same wroca do rozowo/cukierkowo/ze az szkliwo ze zebow odpada :):):):):)
Pozdrwaiem serdecznie i ofkors ocena odemnie, nie tyle za zdjecie jak za jego zawartosc.
p.s. gratki wyroznienia ;)
p.p.s. tego zapomnialam dolaczyc: https://www.youtube.com/watch?v=zF2_VqzyzWw&list=RDzF2_VqzyzWw&index=1
szalona obróbka,
Graty:)
Powodzenia w konkursie Zdjęcia Miesiąca!