Moje podejście do kompozycji w sztukach wizualnych mocno ewoluuje - jest dziś bardzo różne np. od tego, co wykładałem kilka/naście lat temu na SFSU. Coraz bardziej widzę kompozycję obrazu w takim znaczeniu, jakie ma ona w muzyce.
Zamiast o regułach czy zasadach (w komentarzu powyżej były partykuły ironii) wolę mówić o zbiorze predykatów, przyczynowości i relatywizmie. Odkrywam, że np. fraza - pojęcie typowe dla muzyki wokalnej, czy artykulacja, doskonale nadają się do konstrukcji i analizy kompozycji wizualnej, zaś sama kompozycja jest znacznie bliżej do warstwy treściowej niż formalnej (tak, jak w muzyce).
Ale to nie miejsce na te rozważania. Napisałem o tym wyłącznie dlatego, aby uzasadnić inadekwatność posługiwania się pojęciami "reguły" w kontekście "kompozycji" - gdyż nie ma tu przestrzeni dyskretnych i więcej zastosowań miewa logika rozmyta.
Jest jednak jeden wyjątek w postaci niełamalnej reguły :) kompozycja to funkcja przekazu i nie może zostać od niego odizolowana bez szkody dla powstającego utworu.
2019-12-29 20:07:14
noi
Nikt jaśniej by tego nie ujął ;)
Wielokrotnie się zastanawiałam na ile znajomość reguł, geneza, rozbieranie na czynniki pierwsze utworu muzycznego, literackiego, obrazu czy choćby potrawy pomaga, a na ile przeszkadza w odbiorze.
Czy wolę się delektować wirtuozerią pociągnięć smyka, czy raczej ulec iluzji i usłyszeć skwar w jednej z Pór Roku .
Daleki jestem od podejmowania dyskusji w sprawie postrzegania istoty kompozycji, ale ten cytat (z wypowiedzi @fotoferia) wydaje mi się szczególnie istotny:
"Jest jednak jeden wyjątek w postaci niełamalnej reguły :) kompozycja to funkcja przekazu i nie może zostać od niego odizolowana bez szkody dla powstającego utworu."
Tak fraza jak i artykulacja wypełniają także swoją funkcję w literaturze. Dla mnie obraz jest bliższy literackiej paraboli.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
_Wielokrotnie się zastanawiałam na ile znajomość reguł, geneza, rozbieranie na czynniki pierwsze utworu muzycznego, literackiego, obrazu czy choćby potrawy pomaga, a na ile przeszkadza w odbiorze.
Czy wolę się delektować wirtuozerią pociągnięć smyka, czy raczej ulec iluzji i usłyszeć skwar w jednej z Pór Roku ._
FF to portal dla twórców, nie odbiorców (nad czym, zresztą, boleję).
Odbiorca nie musi mieć wiedzy koniecznej do aktu tworzenia, zwykle jednak pewną (czasem niemałą) wiedzę posiadać powinien, aby być w stanie rozumieć Twórcę. W przypadku literatury, próg minimum wyznacza fizyczna umiejętność czytania. Zwykle jednak całkowicie niewystarczająca, aby w pełni odebrać utwór.
Mogę Cię również zapewnić, iż gdyby mistrz Antonio nie poświęcił długich lat na studiowanie teorii muzyki, kompozycji czy wirtuozerii instrumentów, przy okazji kształtując swoją wrażliwość i dojrzałość twórczą, nie miałabyś się czym delektować. Nie byłoby skwaru :))
Zgłębiając tajniki sztuk wizualnych pochłaniasz wszystko, czym Twoje prace będą w przyszłości emanować widzów.
Nie ma "nieokrzesanych" kamieni - Dylan przez lata pobierał lekcje śpiewu, właśnie po to, aby brzmieć tak, jakby śpiewać nie umiał (jednocześnie będąc wirtuozem wokalistyki). Nawet samouk Nikifor tak do końca samoukiem nie był - zwłaszcza w kwestiach koloru.
Im bardziej świadomym jest Twórca, tym bardziej świadomie operuje środkiem. Bardzo często jest to ewolucja od mistrzostwa formy do uproszenia i syntezy. Jednak dróg na skróty nie ma :) Choćby Picasso.
O kompozycji i jej koherentej roli w utworze wizualnym będę jeszcze pisał.
Zaś aby zakończyć ten wątek - ową niełamalną regułę można wyrazić bardzo prosto: kompozycja dobra (skończona) to taka, której każda zmiana prowadzi do gorszego rezultatu, niż ten sprzed zmiany.
2019-12-30 18:03:30
noi
Chciałabym być dobrze zrozumiana. Daleka jestem od pochwały drogi na skróty. Cudownie jest móc w pełni docenić dzieło mistrza. Zdarza się jednak, że przez znajomość tematu ( choćby znikomą) czar pryska.
Oglądam ulubiony film, napięcie, wzruszenie, niezła fabuła, wreszcie przychodzi wyczekany happy end :)) i...eee, z kolorami trochę przesadzili. Czar prysł. O tym mówiłam.
Ze zniecierpliwieniem będę wyczekiwać kolejnych wątków dotyczących kompozycji.
_Zaś aby zakończyć ten wątek - ową niełamalną regułę można wyrazić bardzo prosto: kompozycja dobra (skończona) to taka, której każda zmiana prowadzi do gorszego rezultatu, niż ten sprzed zmiany._
Takie rzeczy można sobie wydrukować i powiesić nad biurkiem :) Szkoda, że tak rzadko można poczytać na FF podobne wykłady.
1. Kadr klasyczny:
https://www.fotoferia.pl/files/o02.jpg
2. Kadr frywolny:
https://www.fotoferia.pl/files/o01.jpg
3. Kadr awangardowy:
https://www.fotoferia.pl/files/o03.jpg
4. Kadr panoramiczny:
https://www.fotoferia.pl/files/o04.jpg
5. Kadr ...
Podoba mi się kadr klasyczny, awangardowy i autorski.
Ciekawe sa te wszystkie propozycje kadrow. Mnie najbardziej podoba sie ten ostatni, filmowy.
Zamiast o regułach czy zasadach (w komentarzu powyżej były partykuły ironii) wolę mówić o zbiorze predykatów, przyczynowości i relatywizmie. Odkrywam, że np. fraza - pojęcie typowe dla muzyki wokalnej, czy artykulacja, doskonale nadają się do konstrukcji i analizy kompozycji wizualnej, zaś sama kompozycja jest znacznie bliżej do warstwy treściowej niż formalnej (tak, jak w muzyce).
Ale to nie miejsce na te rozważania. Napisałem o tym wyłącznie dlatego, aby uzasadnić inadekwatność posługiwania się pojęciami "reguły" w kontekście "kompozycji" - gdyż nie ma tu przestrzeni dyskretnych i więcej zastosowań miewa logika rozmyta.
Jest jednak jeden wyjątek w postaci niełamalnej reguły :) kompozycja to funkcja przekazu i nie może zostać od niego odizolowana bez szkody dla powstającego utworu.
Wielokrotnie się zastanawiałam na ile znajomość reguł, geneza, rozbieranie na czynniki pierwsze utworu muzycznego, literackiego, obrazu czy choćby potrawy pomaga, a na ile przeszkadza w odbiorze.
Czy wolę się delektować wirtuozerią pociągnięć smyka, czy raczej ulec iluzji i usłyszeć skwar w jednej z Pór Roku .
"Jest jednak jeden wyjątek w postaci niełamalnej reguły :) kompozycja to funkcja przekazu i nie może zostać od niego odizolowana bez szkody dla powstającego utworu."
Tak fraza jak i artykulacja wypełniają także swoją funkcję w literaturze. Dla mnie obraz jest bliższy literackiej paraboli.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
Czy wolę się delektować wirtuozerią pociągnięć smyka, czy raczej ulec iluzji i usłyszeć skwar w jednej z Pór Roku ._
FF to portal dla twórców, nie odbiorców (nad czym, zresztą, boleję).
Odbiorca nie musi mieć wiedzy koniecznej do aktu tworzenia, zwykle jednak pewną (czasem niemałą) wiedzę posiadać powinien, aby być w stanie rozumieć Twórcę. W przypadku literatury, próg minimum wyznacza fizyczna umiejętność czytania. Zwykle jednak całkowicie niewystarczająca, aby w pełni odebrać utwór.
Mogę Cię również zapewnić, iż gdyby mistrz Antonio nie poświęcił długich lat na studiowanie teorii muzyki, kompozycji czy wirtuozerii instrumentów, przy okazji kształtując swoją wrażliwość i dojrzałość twórczą, nie miałabyś się czym delektować. Nie byłoby skwaru :))
Zgłębiając tajniki sztuk wizualnych pochłaniasz wszystko, czym Twoje prace będą w przyszłości emanować widzów.
Nie ma "nieokrzesanych" kamieni - Dylan przez lata pobierał lekcje śpiewu, właśnie po to, aby brzmieć tak, jakby śpiewać nie umiał (jednocześnie będąc wirtuozem wokalistyki). Nawet samouk Nikifor tak do końca samoukiem nie był - zwłaszcza w kwestiach koloru.
Im bardziej świadomym jest Twórca, tym bardziej świadomie operuje środkiem. Bardzo często jest to ewolucja od mistrzostwa formy do uproszenia i syntezy. Jednak dróg na skróty nie ma :) Choćby Picasso.
O kompozycji i jej koherentej roli w utworze wizualnym będę jeszcze pisał.
Zaś aby zakończyć ten wątek - ową niełamalną regułę można wyrazić bardzo prosto: kompozycja dobra (skończona) to taka, której każda zmiana prowadzi do gorszego rezultatu, niż ten sprzed zmiany.
Oglądam ulubiony film, napięcie, wzruszenie, niezła fabuła, wreszcie przychodzi wyczekany happy end :)) i...eee, z kolorami trochę przesadzili. Czar prysł. O tym mówiłam.
Ze zniecierpliwieniem będę wyczekiwać kolejnych wątków dotyczących kompozycji.
Takie rzeczy można sobie wydrukować i powiesić nad biurkiem :) Szkoda, że tak rzadko można poczytać na FF podobne wykłady.