Pana Marka M. poznałem w listopadzie przechadzając się ulicami opustoszałego po sezonie polskiego miasteczka nad morzem. Nie da się ukryć, że jest bardzo towarzyską osobą lecz właśnie wtedy doskwiera mu samotność. Na swoim stoisku sprzedaje tanie ubrania, znalezione przez siebie bursztyny, stare zardzewiałe wiertarki itp. Pan Marek stoi tam ciągle, w pochmurne, wietrzne i mroźne dni. Gdy mnie zaczepił, byłem przekonany, że chce mi coś sprzedać. Było wręcz przeciwnie - chciał porozmawiać. Zauważywszy mój aparat snuł opowiastkę o tym, jak za młodu używał poczciwego Druha. Usłyszałem kilka śmiesznych i dziwnych historii. Na koniec powiedział, że mam mu zrobić zdjęcie i że "nie chce ode mnie za to żadnych pieniędzy" :)
pozdrowienia dla Autora, Mikolyo i pana Marka :)