Aloś jest nadzwyczaj stylowym i charakterystycznym człowiekiem. Widać to przede wszystkim po jego stylu bycia, sposobie ubierania się, gadce. Jeździ Mercedesem beczką. Jest typem człowieka, którego nie da się nie polubić. Aloś zaczął interesować się fotografią w wieku 15 lat. Zaczynał od Druha, później miał Exę (którą fotografuje do dziś), Psixa wypożyczał. Kręcił również filmy kamerą 8mm Quarz 5. Gdy był w technikum mechanicznym pojechał pociągiem do Bydgoszczy i na plecach taszczył do Tczewa zakupiony tam powiększalnik, na który odkładał oszczędzając nawet na bułce w szkole. Na początku lat 70 został prezesem Koła fotograficznego w Tczewie. Zaczął przyjmować zlecenia (m.in. od firmy z Gdańska, o której jak sam powiedział: "i dostałem od nich kasę na odczynniki, z której mogłem sobie kupić wszystkiego na zapas. Nie ma lipy". Wywoływał zdjęcia m.in. dla księży, często nawet w tysiącach, siedząc w ciemni znajdującej się w jego piwnicy do białego rana. Jego zdjęcia można było oglądać na wystawach, wiele z nich niestety stracił. Pochwalił mi się swym wielkim dorobkiem fotograficznym a także pokaźną kolekcją zdjęć retro począwszy od 1920 roku. Fotografia była tylko jego hobby, ponieważ do dziś jest mechanikiem. A brody nie zgolił od wojska :)
Ciężko też na ten temat dyskutować bo fotografia jest opowieścią sama w sobie, a opis jest tej opowieści rozszerzeniem - kontynuacją naparowadzającą jeszcze bardziej widza, tyle że niekiedy (jak tu) bardzo obszerną co nie uważam za wadę, nikt nikogo do czytania przecież nie zmusza.
za przyciętą beczkę - w końcu też jest ważna w tej opowieści.