Z zawodu i zamiłowania od zawsze taksówkarz. Wieczny śpioch i wielki smakosz ryb w ogóle a tuńczyka w szczególe. Żartobliwe swary i jego kąśliwe uwagi pod adresem serdecznego przyjaciela wymagają od przypadkowego słuchacza nie lada opanowania by nie wybuchnąć gromkim śmiechem. W rewanżu Pan Henryk bywa nazywany Robalem. Jak na mój gust – to chyba przez przekorę, bo aparycję ma iście portretową.
[z reportażu realizowanego w Schronisku i noclegowni dla bezdomnych mężczyzn w Krakowie)
Kodak T-Max 400@800
cała seria na TAK! :)