W Andrzejki 2011 roku spadł z 7 piętra budowy na której pracował. Wraz z ekipą właśnie kończył dniówkę, wypiął się z uprzęży do pracy na wysokościach i... dotarł na parter znacznie szybciej niż się spodziewał. Choć spytany przeze mnie jak długo się leci, odpowiedział z przekorą: "całe życie". Czyli długo...
Gdy pierwszy raz go zobaczyłem w trakcie ćwiczeń byłem pod wrażeniem tego jak przezwycięża ogromny ból i gimnastykuje nogę, która została najbardziej poszkodowana w wypadku. Grymas ogromnego wysiłku, co rusz przeszywał jego twarz. Uraz wielonarządowy, 16 złamań i częściowy zanik mięśni. Ale nie poddaje się. Na pytanie: „co dalej?” – jak mantrę powtarza odpowiedź, że nie widzi się na wózku, że chce pracować. Pewnie już nie na budowie ale w końcu jest też elektronikiem – więc jak ręka wydobrzeje będzie mógł "stanąć na nogi".
Czeka go trudna rehabilitacja. Mamy nadzieję, że Panu Krzysztofowi starczy samozaparcia.
[z reportażu realizowanego w Schronisku i noclegowni dla bezdomnych mężczyzn w Krakowie)
Ilford HP5+ 400@800
Jego portret niesie tyle emocji.
wracam i wracam do tych zdjęć, prawdziwe, żyjące portrety
najbardziej co lubię w prawdziwym reportażu.. to czysty "realizm"... czysty jak łza którego nikt nie podrobi... ukazujący i zawierający w sobie cząstkę nas samych .. to co zapisane w człowieku i jego duszy przedostaję sie za pomocą światła na materiał światłoczuły (matryca, film itp) i zostaje tam zapisane na zawsze..
tobie autorze udało sie to pokazać.. brawo. !