na tak ale to coś w LDR to chyba można było usunąć
2014-03-20 08:38:04
dzikie_wino
Celem pewnego zabiegu chirurgicznego była redukcja procesów emocjonalnych, które zwykle towarzyszą procesom poznawczym. Uzyskiwano ów efekt poprzez wbijanie szpikulca do lodu przez oczodół pacjenta (wprowadzając go pod gałkę oczną) i cyt. "obracanie go jak mieszadełka do koktajli wewnątrz mózgu", co miało według prekursorów tej metody - leczyć psychozę, depresję czy przysparzające problemów zachowania.
No więc dałoby się usunąć... Tylko, że ja się nie piszę na skutki uboczne.
skutki uboczne nastąpią lub nie podczas usuwania tego czegoś ze zdjęcia, można było to "usunąć" na etapie robienia zdjęcia i wówczas skutków ubocznych brak. A pozostawiając tak jak jest moim zdaniem "psujesz" dobre zdjęcie. Tak więc nie trafia do mnie cały wywód o zabiegach chirurgicznych etc.. W odróżnieniu od chirurgów którzy musieli badać skutki swojej pracy ty ja miałeś(aś) na tzw. talerzu czyli na wyświetlaczu lub w wizjerze i wystarczyło tylko z tego skorzystać a nie zostawiać swoistego rodzaju niedoróbkę. Rozumiem, że następnym wytłumaczeniem będzie ze nie można było inaczej kadrować, brak miejsca, inaczej padałoby światło itd.. Nie param się tego rodzaju fotografią ale tego typu tłumaczenia do mnie nie trafiają bo przy takich zdjęciach jest sporo czasu na dopracowanie fotki w odróżnieniu od zdjęć reportażowych czy przyrodniczych gdzie akcja trwa kilka sekund. Tak jak pisałem byłem na tak z pewnym niedosytem. pozdrawiam
2014-03-20 11:15:28
dzikie_wino
Chorobą początkujących fotografów jest aplikowanie wymyślnych podpisów na swoich pracach, coś w stylu Jan Kowalski Photo. Później uczymy się podpisywać swoje zdjęcia innymi metodami. Nie każdy tego potrzebuje, nie każdy może, nie każdemu jest dane.
I będę się upierał, że takiego podpisu ze swojej pracy nie usunę, ani na etapie patrzenia na matówkę (10ktornie większą niż w syfrze) ani na etapie skanowania, ani na etapie postprodukcji. Z jednym zgadzam się bez zastrzeżeń - pozostawiając tak jak jest "psuję" dobre zdjęcie. Czemu?
"Czemu?" - to jest zdecydowanie pytanie na miejscu i zdecydowanie za rzadko przez fotografów zadawane.
prace dobrych autorów są rozpoznawalne bez potrzeby podpisywania ich w jakikolwiek sposób (również na tej galerii) można je poznać po stylu sposobie patrzenia przekazu etc. Jeżeli ktoś chce znać wartość swojej pracy najlepiej poddać ją ocenie anonimowo (jest szansa na obiektywizm) jeżeli natomiast komuś zależy na połechtanie swojej próżności to jego sprawa i niech się podpisuje jak chce. Reasumując autorze jeżeli ktoś chce "podpisywać" swoje prace czymś charakterystycznym to można wybrać pluszowego misia albo kaczuszkę cóż po tym że psuje kompozycje ale przecież od razu wiadomo będzie czyja praca. Wracając do zdjęcia w moim odczuciu ten element architektury wewnętrznej psuje kompozycję zdjęcia zakłóca jego równowagę. Natomiast sposób w jaki "tłumaczysz" dlaczego go tam umiejscowiłeś (zostawiłeś) jest w moim odczuciu delikatnie ujmując dosyć pokrętny, zagmatwany i nieczytelny. I to tyle w sumie chyba niezbyt potrzebnej polemiki na temat nie tyle pracy co czyichś indywidulnych odczuć albo raczej zaspakajania swoich egoistycznych potrzeb. pozdrawiam
2014-03-20 13:09:43
dzikie_wino
Następnym razem spróbuję z kaczuszką... Cóż, jeśli psuję kompozycję i zakłócam równowagę to najwyraźniej muszę się wybrać na warsztaty fotograficzne z tego zakresu. Ja wiedziałem, że tak będzie, aha, aha... :D :D :D
A Tobie czasem nie burzy czegoś? Swoją drogą takie elementy kompozycji nazywam "kotwicami" na zajęciach. Kto wie... Może to jest mój wkład w rozwój fotografii. A nie... Czekaj... Gówno prawda. Wymyślono to już ze sto lat temu. Tylko nie wszyscy odrobili zadania domowe. :D :D :D
Nie tylko, że niczego nie burzy ale wręcz buduje - mnie osobiście podnosi ciśnienie optyczne, łaskocze twórczo i urzeka kompozycyjnie :) Ja wiem dlaczego, Autor wie i wiele innych osób też wie. Ale to kwestia specyficznej percepcji i pewnego kryterium, które albo się czuje,albo nie, ale trudno je komuś wytłumaczyć a tym bardziej narzucić. Pamiętam zresztą wiele podobnych (i uroczo jałowych) dyskusji - choćby o krześle na "niebieskim" zdjęciu Maggie, a jeśli dobrze domyślam się Autora, to i u Ciebie było ich kilka.
światło pięknie wykorzystane... i przestrzeń
No więc dałoby się usunąć... Tylko, że ja się nie piszę na skutki uboczne.
I będę się upierał, że takiego podpisu ze swojej pracy nie usunę, ani na etapie patrzenia na matówkę (10ktornie większą niż w syfrze) ani na etapie skanowania, ani na etapie postprodukcji. Z jednym zgadzam się bez zastrzeżeń - pozostawiając tak jak jest "psuję" dobre zdjęcie. Czemu?
"Czemu?" - to jest zdecydowanie pytanie na miejscu i zdecydowanie za rzadko przez fotografów zadawane.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
:) ale z drugiej strony mam też lęk wysokości :)
muszę pomyśleć czego bardziej się boję :D