fakt, miodnie było. Tak bywa tam tylko w maju. Teraz łąki wycięte, rozlewiska suche i cisza taka aż w uszach dzwoni. Smutek i nostalgia...
Miło, że wpadłaś do bursztynowej krainy i zostawiłaś swój ślad :)
Miło gościć Koleżankę :)
Dziękuję pięknie za słowo i ul !
Mi już brakuje takich poranków. Listopad przyszedł stanowczo za wcześnie.
Nie nacieszyłam oczu i fotek niewiele mam z tego miejsca, gdyż w maju oglądałam głównie kliniki weterynaryjne. Może w przyszłym roku moje kudłate szczęście nie wytnie paskudnego numeru i poszaleję więcej z aparatem.
Trzeba mieć nie lada refleks, aby zagłosować na zdjęcia Koleżanki. Zobaczyłem, poszedłem kawę zrobić - wracam i nie ma już na co głosować. Zasmucony oceniam jedynie.
2025-10-12 10:30:35
meczata
Kolega się nie smuci. Wrzucę coś mniej mgliste i świetliste to zdąży wypić kilka kaw, przespać się i zjeść obfite trzy obiady. A nawet pójść na spacer ;)
Za złotko z uśmiechem dziękuję :)
Tak się nie stanie. Nie żebym chciał być jakoś wybitnie miły - po prostu uważam, że Koleżanka kompletnie nie ma talentu do fot, które mogą być w Inferii 3 obiady :-)
2025-10-12 10:49:53
meczata
To chyba niedobrze...hmm...beztalencie znaczy się. Ale nic to , nigdy nie miałam parcia, żeby artystyczne zalegać w ciemnicy ;)
A może powinnam ...
Muszę to przemyśleć. Najlepiej na świeżym powietrzu.
Może po spacerze zobaczę tu jakąś ładną sarenkę. Jak Kolega czuje ?;)
Kolega jest mężczyzną, więc niewiele czuje. Czasem planuje na 24 godziny. Sarenek w tym planie nie ma :-)
2025-10-12 16:08:13
meczata
Zasmucił mnie Kolega bardzo. Sarenki mi się zachciało ogromnie. Teraz będę musiała do lasu się udać i poszukać. A po nocy chodzą wilki. Będzie Kolega winny jak mnie zeżrą ;)
Złocisty powiew otulił przestrzeń, mgła lśni subtelnym światłem.
Ptaki - syto rozplanowane w kadrze i wmalowane pędzlem ciszy - tkwią w doskonałej kompozycji.
Przeczuwam narodziny opowieści, jaka rozkwitnie w krainie bursztynowych blasków, gdzie ambona stanie sią bramą do nieznanego...:)
2025-10-12 16:20:28
meczata
Taki piękny komentarz, że aż zaniemówiłam. Nie znajdę słow równie pięknych, żeby podziękować. Będzie więc prosto ale z całego serca - dziękuję :)
Co do ambon, nie za dobrze mi się kojarzą. Chociaż szczerze raz tylko na jednej widziałam tych...co ich nie nazwę. Pewnie brzuszyska upasione na dziczyźnie nie pozwalają im na wdrapanie się po drabince :)
Chętnie zamiast ambonki widziałabym sad jabłoniowy, jako bramę do nieznanego. Ech...zazdroszczę tego sadu i jego mieszkańców. U mnie wszystkie sady ogrodzone siatką i kopytka tam nie zaglądają.
Pozdrawiam ciepło w ten ponury dzień. :)
Podobno od 1945 do dziś wilki w Polsce nikogo nie zjadły. Czy Koleżanka uważa, że jest kimś wyjątkowym godnym wilczego apetytu ?
2025-10-12 19:26:48
meczata
Oczywiście, że jestem wyjątkowa. Śmie Kolega wątpić ? ;)
Wilkom dziwnie nie ufam. Łasi się taki, nadstawia uszko do drapania a potem haps...zęby wbija ;)
Dziś prawdziwych wilków już nie ma. Takie dziko - oswojone są nieobliczalne.
Żeby była jasność, barbarzyństwem dla mnie jest strzelanie do tych pięknych zwierząt. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Ambonka niejednokrotnie pojawia się jako subtelny, lecz wyrazisty akcent w kadrach Koleżanki Meczaty, jej obecność w poprzednich fotografiach była nieprzypadkowa, a sugestia jej ponownego wykorzystania, zawarta w komentarzu pod jednym ze zdjęć, również nie umknęła mojej uwadze. Stanowisko myśliwskie nacechowane kontrowersją ze względu na swoje pierwotne przeznaczenie potrafi wnieść do kompozycji wizualnej intrygujący kontrapunkt - nie zamierzam jednak wdawać się w dyskusję o jego funkcji, bo tematów drażliwych mamy aż nadto, i to nie tylko tam, gdzie ambony wyrastają jak grzyby po deszczu.
Wśród kwitnących jabłoni roi sią bowiem od postaci, które przywodzą mi na myśl drapieżników - mięsożerców o spojrzeniach niczym u wygłodniałych wampirów.
Takie mam skojarzenie, być może nieco surrealistyczne, ale niepozbawione echa prawdy w dosłownym tego słowa znaczeniu. Lecz abstrahując od powyższego: Najpiękniejsze są bowiem owe, drobne, delikatne elementy: sylwetka koziołka, bursztynowy promień światła i ambonka, jaka niczym cichy obserwator wpisuje się w pejzaż dodając mu wśród złocistych mgieł głębi i tajemnicy.
2025-10-12 20:22:05
meczata
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Ambonki są całkiem zgrabnym uzupełnieniem kompozycji. Szczególnie tam, gdzie nie ma innych charakterystycznych elementów krajobrazu. Widząc często sarny spokojnie pasące się w ich pobliżu odczuwam dziwną satysfakcje, że czasami natura wygrywa.
Tematu owych istot drapieżnych ciągnąc też nie będę. Bo co to da. Choć czasem krzyczeć mi się chce...
Tak wiele dokoła mroku. Warto szukać zewnątrz i w sobie światła, żeby pozostać człowiekiem.
I tego światła życzę Ci jak najwięcej, dziękując raz jeszcze za dialog i poświęcony czas :)
Życie :)
Tylko ta jasna jego strona. Im więcej natura mi daje takich chwil, tym dalej czmycha przyczajony mrok. Taki mój sposób na walkę z nim.
To tak w nawiązaniu do Twojego wpisu pod zdjęciem innej Autorki.
Ale rozumiem, że kto inny ma inne lekarstwo na mrok. Chce go oswoić, ubrać w słowa, zamknąć w obrazie. Każdy sposób jest dobry, jeżeli skuteczny. :)
Tak, każdy ma jakiś na te sprawy sposób. Twój jest wybitnie piękny.
Tak sobie myślę, że gdyby zabronić artystom reagowania w taki czy inny sposób w swoich pracach, to fotografia od początku jej istnienia aż po dzisiejsze czasy stałaby się bardzo poszkodowana, a i stałaby się rzeczywistością w jakimś sensie fałszywą. Bardzo dużo wybitnych dzieł po prostu by nie powstało. Dziedzina fotografii byłaby niemiłosiernie kulejąca. Przecież to takie oczywiste. Miło, że Koleżanka to rozumie.
Gratuluję. Piękna poezja.
Mam ogromny szacunek do Ciebie za to, że mimo poczucia mroku (jak to określiłaś powyżej), które od czasu do czasu każdego człowieka dopada, pozytywnie nastrajasz innych i smarujesz balsamem duszę takimi wizualizacjami.
To wymaga ogromnej dojrzałości i siły wewnętrznej.
Dobrego dnia!
2025-10-13 17:51:14
meczata
Dziękuję pięknie za dobre słowo!
Okres grzebania się w mroku kiedyś przerabiałam. Żadnych zysków, same straty.
Postanowiłam iść w stronę światła i światłem się dzielić. Czasami dostaje się w zamian światło odbite, czasem uda się komuś oświetlić drogę w mroku. Bywa , że trafiasz na energetycznego wampira co światło pochłania i próbuje wciągnąć Cię w mrok. Ale my Kobiety mamy wiele siły by z takimi skutecznie walczyć. Wystarczy tylko w to uwierzyć :)
Jakiś mnie refleksyjny nastrój dopadł, pewnie od tej nostalgicznej pogody :)
Oj tak, my kobiety niestety z racji tego, że uchodzimy za słabsze fizycznie, musimy być silniejsze psychiczne, bo ludzie z mroku nie śpią i chcą się żywić wylewając mrok na nas. Ale my się nie boimy i wszystkiemu zaradzimy ;)
Serdecznie gratuluje wyroznienia! Tak dobrze tu przysiasc , nacieszyc oczy i dusze. I zobacz , dziewczyno jaka nas gromada lgnie do piekna , spokoju poranka, do tego swiata, ktorego wrota nam uchylilas. Mam wrazenie , ze wszyscy na te chwile stajemy sie lepsi , przeciez jestesmy czasteczka tego cudu, stamtad kiedys przyszlismy...To byl pewnie chlodny poranek, ale warto bylo przemoczyc skarpetki i rekawiczki, zeby tutaj dotrzec, bo to juz nie opary zimnych mgiel, tylko dymiaca bursztynowa herbatka, ktora serwuje Gospodyni , a nam rumienia sie policzki .
Dziekuje za te wrazenia.
2025-11-26 16:50:13
meczata
Dziękuję za piękny komentarz. Takie słowa grzeją duszę i dodają sił do dalszych zmagań z kapryśną naturą. Nie ukrywam, że bardzo ich dzisiaj potrzebowałam. Zmarzłam i zmokłam przedzierając się przez ośnieżone pola w poszukiwaniu białego żurawia, który pojawił się w mojej okolicy. Marzył mi się taki biały w padającym śniegu. Widziałam setki szarych a tamtego nie. Natura uczy pokory i cierpliwości.
Raczę się teraz bursztynową gorącą herbatką i grzeję duszę Twoim dobrym słowem. Jak miło... :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Miło, że wpadłaś do bursztynowej krainy i zostawiłaś swój ślad :)
Dziękuję pięknie za słowo i ul !
Mi już brakuje takich poranków. Listopad przyszedł stanowczo za wcześnie.
Nie nacieszyłam oczu i fotek niewiele mam z tego miejsca, gdyż w maju oglądałam głównie kliniki weterynaryjne. Może w przyszłym roku moje kudłate szczęście nie wytnie paskudnego numeru i poszaleję więcej z aparatem.
Za złotko z uśmiechem dziękuję :)
A może powinnam ...
Muszę to przemyśleć. Najlepiej na świeżym powietrzu.
Może po spacerze zobaczę tu jakąś ładną sarenkę. Jak Kolega czuje ?;)
Ptaki - syto rozplanowane w kadrze i wmalowane pędzlem ciszy - tkwią w doskonałej kompozycji.
Przeczuwam narodziny opowieści, jaka rozkwitnie w krainie bursztynowych blasków, gdzie ambona stanie sią bramą do nieznanego...:)
Co do ambon, nie za dobrze mi się kojarzą. Chociaż szczerze raz tylko na jednej widziałam tych...co ich nie nazwę. Pewnie brzuszyska upasione na dziczyźnie nie pozwalają im na wdrapanie się po drabince :)
Chętnie zamiast ambonki widziałabym sad jabłoniowy, jako bramę do nieznanego. Ech...zazdroszczę tego sadu i jego mieszkańców. U mnie wszystkie sady ogrodzone siatką i kopytka tam nie zaglądają.
Pozdrawiam ciepło w ten ponury dzień. :)
Miód to jedyny cukier jaki jadam. Uzależniona jestem. Przekłada się to na słabość do miodnego światła :)
Wilkom dziwnie nie ufam. Łasi się taki, nadstawia uszko do drapania a potem haps...zęby wbija ;)
Dziś prawdziwych wilków już nie ma. Takie dziko - oswojone są nieobliczalne.
Żeby była jasność, barbarzyństwem dla mnie jest strzelanie do tych pięknych zwierząt. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Wśród kwitnących jabłoni roi sią bowiem od postaci, które przywodzą mi na myśl drapieżników - mięsożerców o spojrzeniach niczym u wygłodniałych wampirów.
Takie mam skojarzenie, być może nieco surrealistyczne, ale niepozbawione echa prawdy w dosłownym tego słowa znaczeniu. Lecz abstrahując od powyższego: Najpiękniejsze są bowiem owe, drobne, delikatne elementy: sylwetka koziołka, bursztynowy promień światła i ambonka, jaka niczym cichy obserwator wpisuje się w pejzaż dodając mu wśród złocistych mgieł głębi i tajemnicy.
Tematu owych istot drapieżnych ciągnąc też nie będę. Bo co to da. Choć czasem krzyczeć mi się chce...
Tak wiele dokoła mroku. Warto szukać zewnątrz i w sobie światła, żeby pozostać człowiekiem.
I tego światła życzę Ci jak najwięcej, dziękując raz jeszcze za dialog i poświęcony czas :)
Tylko ta jasna jego strona. Im więcej natura mi daje takich chwil, tym dalej czmycha przyczajony mrok. Taki mój sposób na walkę z nim.
To tak w nawiązaniu do Twojego wpisu pod zdjęciem innej Autorki.
Ale rozumiem, że kto inny ma inne lekarstwo na mrok. Chce go oswoić, ubrać w słowa, zamknąć w obrazie. Każdy sposób jest dobry, jeżeli skuteczny. :)
Tak sobie myślę, że gdyby zabronić artystom reagowania w taki czy inny sposób w swoich pracach, to fotografia od początku jej istnienia aż po dzisiejsze czasy stałaby się bardzo poszkodowana, a i stałaby się rzeczywistością w jakimś sensie fałszywą. Bardzo dużo wybitnych dzieł po prostu by nie powstało. Dziedzina fotografii byłaby niemiłosiernie kulejąca. Przecież to takie oczywiste. Miło, że Koleżanka to rozumie.
Bardzo dziękuję !
Mam ogromny szacunek do Ciebie za to, że mimo poczucia mroku (jak to określiłaś powyżej), które od czasu do czasu każdego człowieka dopada, pozytywnie nastrajasz innych i smarujesz balsamem duszę takimi wizualizacjami.
To wymaga ogromnej dojrzałości i siły wewnętrznej.
Dobrego dnia!
Okres grzebania się w mroku kiedyś przerabiałam. Żadnych zysków, same straty.
Postanowiłam iść w stronę światła i światłem się dzielić. Czasami dostaje się w zamian światło odbite, czasem uda się komuś oświetlić drogę w mroku. Bywa , że trafiasz na energetycznego wampira co światło pochłania i próbuje wciągnąć Cię w mrok. Ale my Kobiety mamy wiele siły by z takimi skutecznie walczyć. Wystarczy tylko w to uwierzyć :)
Jakiś mnie refleksyjny nastrój dopadł, pewnie od tej nostalgicznej pogody :)
Dużo słońca życzę na jesienne dni !
Ja też w refleksyjnym nastroju. Miłego wieczoru.
Dziękuję bardzo!
Dziekuje za te wrazenia.
Raczę się teraz bursztynową gorącą herbatką i grzeję duszę Twoim dobrym słowem. Jak miło... :)
Pozdrawiam serdecznie :)